poniedziałek, 22 lipca 2013

Ikea Stockholm

Niedawno odwiedziłam jeden z moich ulubionych sklepów - Ikea. Dlaczego ulubiony? Bo można tam znaleźć naprawdę ładne meble i w dobrej cenie. Wiadomo, że w większości, nie są to rzeczy super jakości, ale można mieć fajny skandynawski design w dobrej cenie, zamiast taniej i brzydkiej wersalki. Zachwyciłam się nową kolekcją Stockholm. Może nie tak tanią jak większość mebli w Ikea, ale za to wyjątkową. Nie wszystko mi się spodobało, ale zakochałam się w zielonej sofie. Z resztą inne jej kolory i mięciutka skóra też są super! Jest wygodna i piękna. Prosta, trochę retro, a trochę nowoczesna jak dla mnie. Jest też w pewnym sensie minimalistyczna - ładny kształt i dobry jednolity materiał. Myślę, że w zielonym kolorze będzie niesamowicie przyciągać uwagę i nadawać charakter wnętrzu. Chciałabym ją mieć, choć nie mogę się zdecydować, w jakim obiciu - zielony lub czarny aksamit, a może piękna szarość lub niesamowicie miękka i delikatna brązowa skóra? Oczywiście jest kilka innych ciekawych rzeczy z tej kolekcji. We wszystkich zadbano o detale, dobre wykonanie i jakość materiałów, dlatego hasłem tej kolekcji jest "doskonałe rzemiosło". Poza sofą, spodobał mi się duży fotel, czarnobiały dywan, wazon w pięknym i energetycznym odcieniu zieleni, okrągłe lustro z półeczką, drewniane łyżki do sałaty, talerze i wysoka karafka (choć paski na szkle z tej kolekcji do mnie nie przemawiają, są zwyczajne i nudne). Jednak nie przesadzałabym z ilością przedmiotów Stockholm w jednym pomieszczeniu, chyba że ktoś chce mieć wnętrze bardzo vintage.
Co kto lubi, ale moim zdaniem Stockholm jest piękna i przytulna, a zarazem elegancka.
























 zdjęcia ikea.com





środa, 3 lipca 2013

nowa energia starych świeczników.

Dostałam stare świeczniki z metalu, na długie świece. Były bardzo zaśniedziałe i brudne od wosku. Na dobry początek postanowiłam je wyczyścić. Nie było to łatwe, ale z pomocą sody, pasty do zębów i dobrej gąbki, wyglądały jak nowe. Zrobiły się dużo jaśniejsze i błyszczące. Niestety gdzieś zagubiłam zdjęcie "przed i po".
Z początku chciałam je pomalować na dwa kolory, ale później stwierdziłam, że jeden wystarczy. Wybrałam różowy, pasujący do moich kolorowych dodatków w mieszkaniu. Użyłam farby w sprayu, ale nie do końca byłam z niej zadowolona. Źle się rozprowadzała, czasem chlapała zbyt dużymi kroplami, a gdy popsikałam za blisko, poprzednia warstwa zaczynała się łuszczyć. Nie wyszły więc idealnie, ale jak na pierwszy raz i tak nieźle;) Teraz dodają energii i świeżości mojej sypialni.